Moje opowiadania są kontynuacją przygód bohaterów książek z cyklu ,,Dary anioła”. Opowiadanie zaczyna się jakiś rok po ostatecznej śmierci brata Clare, Sebastiana. Będą nowi bohaterowie jak i wrogowie. Czy może Valentine miał ucznia o którym nikt nie wiedział? Czy tajemnicze zabójstwa Nefelim się wyjaśnią? Czy miłość wystarczy do przeżyci?

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 13 „ Nowy członek rodziny ”



Clary



Zebranie Clave oczywiście, Jace musiał mnie tu zaciągnąć. Bądźmy poważni, zrobił to siłą. Czasami za bardzo się martwi. A odkąd dowiedzieliśmy się o ciąży, przechodzi wszelkie granice.

Siedzę na krześle umieszczonym na trybunach. Obserwuje i słucham ich kłótnie, wrzaski sprzeciwu itd. Wkącu wyciągam stele i zaczynam nią rysować w powietrzu. W mgnieniu oka przed moimi, oczami pojawił się coś w rodzaju rysunku, tylko ruchomego. W sierodku lasu, na łące stoi smok i zieje ogniem w stronę chłopca, przypominającego Jace'a.

Jak to zrobiłam? Nagle ktoś przejechał, swoją dłonią po moim dziele. Odwróciłam się w stronę tej osoby, którą okazał się Jace.

- Jak to zrobiłaś? - Chile wpatruje się w obrazek i dodał.- Czy to ja? - Uśmiechnęłam się do niego jak Anioł. - No wierz co? - Sarkazmu w jego głosie nie da się ukryć. - A myślałem, że mnie kochasz.

- Jace poważnie, długo wam to jeszcze zajmie?

-A co chcesz mnie tu zostawić samego? - Widząc mój poirytowany wzrok, szybko dodał. - W sumie to możemy już iść.

Pomógł mi wstać i zeszliśmy na dół, po czym skierowaliśmy się do wyjścia.

- Jace!!! Poczekaj muszę cię o coś spytać!!! - Odezwał się konsul.

Odwróciłam się powoli do męża.

- Poczekam na dworze. - Zaproponowałam. Blondyn skiną głową.


***


Na zewnątrz zauważyłam grupkę dzieci. Bawiących się. Po chwili to się zmieniło. Zaczęli wyrywać z rąk, dziewczynki ptaszka podejrzewam, że rannego. Następnie krzyczeli na nią i zaczęli szturchać. Nie wytrzymałam i podeszłam tam do nich.

- Nieładnie się tak zachowywać. - Jedna z dziewczynek trzymająca ptaszka zesztywniała. - Możecie mi go oddać?

- Nie jest pani własnością.

- Twoją też, niekochanie. Obiecuje, że się nim zajmę.

- Skąd będzie pani wiedziała jak? - Tym razem odezwał się mały blondynek. Ubrany na czarno i granatowo a w jego rączce widniej drewniany miecz.

- Zobaczmy. - Rzuciłam okiem na ptaszka i odrazy mój wzrok padł na jego skrzydło.- Popatrzcie na jego skrzydło. Trochę się różni od drugiego prawda? - Pokiwali głowami. - Jest złamane, do tego ten biedak pewnie jest wycieńczony.

- Skąd to wiesz?

- Tak często bywa, w takich sytuacjach. Więc jak. - Popatrzyli na siebie.- Obiecuje, że zostanie wypuszczony w waszej obecności.

- Dobrze. - Przekonałam ich i podali mi ptaszka. Po chwili odeszli wszyscy oprócz dziewczynki, nad którą się znęcali.

- Dziękuję. - Wyszeptała.

- Nie masz za co dziękować.- Podałam jej ostrożnie ptaszka. - Gdzie są twoi rodzice?

- Dziewczyna spuściła wzrok, Zrozumiałam dlaczego, i wtedy zauważyłam na jej ręce znak. Taki sam jaki pozostawiała po sobie Iga.

- Przykro mi. Jak to się stało?

- Kilka dni temu, w domu nie wiadomo skąd pojawiła się blondynka. Rodzice mówili chyba do niej Ina, Ida...

- A nie przypadkiem Iga? - Wzrok brunetki powędrował na mnie.

- Skąd to pani wie?

- Długa historia. Też mieliśmy z nią do czynienia. I proszę mów mi Clary. - Uśmiechnęła się.

- Miło mi ciebie poznać Clary. Ja mam na imię Mirabel.

- Prześlicznie.

- Dziękuje. A więc zjawiła się i zaczęli walczyć. Mama kazała mi się ukryć, więc tak zrobiłam. Kiedy wszystko ucichło, wyszłam z ukrycia i zobaczyłam rodziców leżących na ziemi. Później ta wredna pani ukazała się w pokoju. Powiedziała, że spłacili dług córki. A mi zrobiła ten znak. Czasem strasznie piecze.-Moje serce zaczęło się krajać. Tak dużo cierpienia, w tak młodym wieku.- Teraz Clave umieściło mnie w domu dziecka. - Odwróciła się i spojrzała na ogromny zegar, znajdujący się na wierzy sierocińca. - Powinnam już wracać. Bo będę miała kłopoty.



***


Su.

Rozejrzałam się do okoła i przed Wielką Salą Anioła, widzę blondyna ubranego na czarno a jego blond loki, okalające twarz są w lekkim nieładzie. Na sam jego widok nogi się podemkną, uginają.

- Patrz! Tam jest Jace! - Serce mi zaczęło strasznie szybko bić. Normalnie teraz jest większym ciachem, niż gdy ostatnio go widziałam. - Zagadam do niego.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł. - Moja przyjaciółka jak zawsze, bez sensu się martwi.

- A co się morze stać dam mu jak zawsze buziaka na przywitanie. Jest moim chłopakiem...- Widząc zszokowane spojrzenie, przyjaciółki przerwałam na moment.- No co przecież się nie rozstaliśmy.

- Jesteś tego pewna?

- Jak zawsze robisz z igły, widły.

Nie usłyszałam odpowiedzi przyjaciółki, tylko zaczęłam biec w stronę chłopaka. Szybko do niego do tarłam i gwałtownie uwiesiłam się na jego szyi, i namiętnie pocałowałam. Szybko zostałam odepchnięta. Jego wzrok był ostry, czym mnie zszokował. Nigdy mi czegoś takiego nie zrobił żaden chłopak, a zwłaszcza Jace

- O hej Jace. - Odezwała się moja przyjaciółka, nie wiadomo z kąt, się przy nas wzięła. - Wybacz Su, jest trochę nie na czasie, z informacjami.

- To niech szybko nadrobi. Bo następnym razem nie będę taki miły. - Ton jego głosu był ostry. Aż dreszcze mnie przeszły.

- Spoko pomogę jej. A tak przy okazji to, jak tam. Podobno Clary ciągasz, wszędzie z sobą. Biedaczka.

- Czemu wszyscy to powtarzają?

- Może dlatego, że przesadzasz. Nie jest przecież chora, tylko jest w ciąży. - Uśmiechnął się.

Kim jest Clary? I o jaką ciąże chodzi? Później się dowiem.

- Mówisz jak ona.

- Clary? - Z kiwną głową.

- Wiesz co muszę lecieć. Pogadamy później. - Pożegnał się i odszedł.

- Kim jest ta cała Clary i o jaką ciąże, choć?

- Clary jest jego żoną...- Szok.

- Kiedy Jace Wayland zdążył się ustatkować?

Naprawdę ma na nazwisko Herandale. Długa historia opowiem ci ją później. A jeżeli chodzi o ciąże, to nasz kochany blondasek za kilka dni zostanie ojcem. - Jeszcze większy szok!!!

                                                   
 ***


Jace



To było dziwne. Bardzo. Podszedłem do Clary i dziewczynki. Zaówarzyłem, że trzyma w rączkach, ptaszka ze złamanym skrzydłem. Jej włosy opadają na ramiona spod fioletowej czapki, do tego ma fioletowy płaszczyk koloru nakrycia głowy i czarne spodnie-rurki i buty tego samego koloru.    

tumblr_inline_mqnemzy66c1qz4rgp
  - Clary? - Ciężarna odwróciła się do mnie, a dziewczynka lekko pisnęła na mój widok. Normalna reakcja ludzi.- W porządku?

- Tak. - Mój wzrok padł na dziewczynkę.- To jest...

- Mirabel Lovelace.- Ubiegła ją brunetka. Dziewczynka opowiedziała mi całą historie jak zdobyła znak Igi. Zamurowało mnie. 

W drodze do sierocińca odcknołem się z lekkiego szoku.

- Jace ja jej tu nie zostawię. - Szepnęła Clary z troską w głosie.

- Ja też nie. - Rozumiem swoją zonę... Też nie mógł bym zostawić jej w sierocińcu. Biorąc pod uwagę że możemy jej pomóc, nie ma mowy musi zostać z nami.

    
                                               
 ***


Weszliśmy do sierocińca. Odrazu za drzwiami znajduje się recepcja. Kobieta w starszym wieku zajmuje miejsce za biurkiem, spojrzała ma naszą trójkę. Jej wyraz twarz zrobił się lekko zszokowany a zarazem trochę zły.

- Mirabel! Miałaś wrócić godzinę temu! - Wzdrygnąłem się.

- Proszę na nią nie krzyczeć. Poprosiła ją o pomoc. - Clary stanęła w jej obronie. Jej delikatny głos, wywołał uśmiech na mojej twarzy.

Kobieta spojrzała uważnie na nas.

- W czymś mogę pomóc? - Spytała się recepcjonistka. - Mirabel idź do salonów lub gdziekolwiek. Masz nie wychodzić już w tym tygodniu. Zrozumiałaś? 

Dziewczynka wystraszona kiwnęła głową i poszła na piętro.

- Przepraszam za tą scenkę. Ta nieznośna dziewczyna nie morze zrozumieć panujących tu zasad. Więc w czym mogę pomóc?

- Chcielibyśmy dokonać adopcji.- Z kwitowałem.

- Są państwo pewni? - Spojrzała na Clary. Mój wzrok robił się ostry i powędrował ku kobiecie. - A więc dobrze. Poproszę państwa, abyście udali się do salonu, zaraz dzieci zawołam i będziecie mogli wybrać podopiecznego.

- Niema takiej potrzeby.

- Nie rozumiem?

- Chcielibyśmy zaadoptować Mirabel. - Kobieta zesztywniał i zaniemówiła.

- Jesteście pewni? Ta dziewczyna jest nie okrzesana, nie daje spać po nocach, nie rozumie zasad...

- Jesteśmy pewni.

- W takim razie proszę usiąść zaraz zawołam opiekunkę i dziewczynę.

Usiedliśmy wygodnie w fotelach. Rozejrzałem się dookoła. Ogromny hol, posierodku duże schody prowadzące na piętra. Duże okna, obrazy na ścianach. Kilka minut później do holu weszły kobiety z dziewczynką. Recepcjonistka i pewnie opiekunka. Spojrzała uważne na mnie. Rozpoznałem ją, ta kobieta umieściła mnie przed laty u Lighwoodów.

- Jace Wayland, przepraszam Herandale. Miło mi ciebie znowu widzieć. - Wstałem i uściskałem kobietę. - Tyle lat. Wide że wyrosłeś na przystojniaka.

- Przestań, bo zaraz się zaczerwienie.- Machnąłem ręką.

- Nic się nie zmieniłeś. Nic a nic.

- To moja żona Clarissa. - Dziewczyna w stała i podała rękę opiekunce.

- Miło mi panią poznać.

- Mi ciebie też kochanie... Widzę że spodziewacie się dziecka.

- Tak, i na pewno będzie takim ciachem jak ja.

Wszystkie spojrzałyśmy na Jace'a który skrzyżował ręce. Mirabel wybuchnęła śmiechem. My zaraz za nią.

- Jak ty z nim wytrzymujesz?

- Bywa ciężko, ale daje rade.

Usialiśmy przy biurku. Jace wziął dziewczynkę na kolana i zaczęliśmy wypełniać dokumenty. Po kilku chwilach sączyliśmy.

- Kochanie idź się pakować. - Poleciła recepcjonistka. Mirabel podała ostrożnie ptaszka Clery.

- Mogłaby go zatrzymać, przynajmniej do momentu jak wyzdrowieje?- Clary się uśmiechnęła.

- Naturalnie.

Brunetka wbiegła po schodach. Opiekunka podała nam kartkę z informacjami.



Mirabel Lovelace.

  Data urodzin: 2.12.204, Czyli ma dziesięć lat.                                                                                     
  Data przyjęcia: 08.03.2014
  Alergie: Brak.
  Rodzina: Jima i Jozef Lovelace i siostra Anabef Lovelace ( Nie żyją)
  Bliska rodzina: Brak.

Nocna Łowczyni od urodzenia. Szkolenie rozpoczęte z biologicznym ojcem. Szkolenie przerwane wraz z pobytem w placówce opiekuńczej. Dziewczyna często bywa nieznośna, hałaśliwa i nie daje spać w nocy rówieśnikom. Pochodzi z dobrego domu. Najbliższa rodzina została zabita przez Igę (Uczennica Valentine).



Po chwili zbiegła ze schodów, z żeczami. Podeszłem do niej i w ziołem, od niej bagaż.

- Dziękuje. - Jej słodki głosik rozbrzmiewał w pomieszczeniu niczym melodia.

Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do domu.

                                                   
 *** 


Clary



Wchodząc na teren posiadłości usłyszałam westchnięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam jak dziewczynka, stoi w miejscu wpatrując się w dom. Podchodzę do niej i kucam.

- Wszystko w porządku, aniołku? - Dziewczynka spojrzała na mnie. Jej szaro-zielone oczy błyszczały niczym gwiazdy na niebie. Z kiwnęła głową i się mocno do mnie przytuliła.

- Dziękuje, za wszystko co dla mnie robicie.

- Nie musisz dziękować... - Uśmiechnęła się uroczo.

- Wejdziecie do sierodka czy macie zamiar tam siedzieć?! - Głos Jace przerwał mi.

- Zawsze taki jest?

- Nie. Ale często pozuje na takiego. Za jakiś czas przyzwyczaisz się. - Wstałam a Mirabel chwyciła mnie za rękę, ruszyłyśmy do sierodka domu.

Dziewczynka stanęła na sierodku pokoju i zaczęła się dookoła rozglądać.

- Ale tu ładnie.

Podeszliśmy do brunetki.

- Wszystkie pokoje gościnne podobnie wyglądają. Przynajmniej tak mi się wydaje. Więc wybierz jeden. - Zaproponował blondyn. Dziewczynka skinęła głową. - Jak chcesz to możesz się rozejrzeć.- Mirabel automatycznie wystartowała.

Opadłam na kanapę wraz z Jace'm. Położyłam głowę na jego kolanach. Zaczął wodzić ręką po moim brzuchu.

- Wiesz co, mam małą niespodziankę. - Spojrzałam na niego niepewnie.- Spokojnie przeżyjesz.- Odetchnęłam z ulgą zaraz potem wstaliśmy.

Chwycił delikatnie moją dłoń i pociągną na piętro. Ruszyliśmy korytarzem na północ. Mijaliśmy pokoje a nawet naszą córkę. W końcu zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Jestem ciekawa co za nimi się kryje, a zarazem się boje.

- Otwórz.

pokoik-dla-niemowlaka-niemowlecia-jak-urzadzic-pomysly-28
Wykonałam polecenie męża. Moim oczom ukazał się brązowo-zielony pokój dla dziecka.

Zaniemówiłam z wrażenia.

- Podoba ci się?

- Nawet bardzo. … Kiedy to zrobiłeś?

- Odwróciłam się do niego. Jego oczy błyszczały, będąc skierowane na mnie.

- Nie powiem. Bez dwóch zdań, widzę, że niespodzianka się udała. - Widać było, że jest szczęśliwy jak nigdy. - Brakuje mi to tylko syna, który niestety uczepił się mojej ukochanej.

- Zbliżył swoje usta do moich. Ten gest przerodził się w namiętny, a zarazem zachłanny pocałunek.

ten

- Wybrałam!!! - Usłyszałam krzyk Mirabel.

- Lepiej chodźmy. - Zaproponowałam.

Zamknęliśmy drzwi i ruszyliśmy w stronę krzyku.

Mirabel stała na sierodku pokoju. Wybrała chyba największy pokój / sypialnie w domu. Ściany, jak i podłoga obite tym samymi ciemnymi panelami, sufit jasnoróżowy, kanapa biała na pomarańczowym dywanie a za nią szklana szyba, za którą znajduje się część sypialna. Poduszki na parapetach i na podłodze do tego kilka małych stolików, obrazów, osobna łazienka i garderoba. Do tego wszystkiego dużo wolnej przestrzeni.

Dziewczynka odwróciła się i spojrzała na nas.

- Ten pokój najbardziej mi się podoba. Mogłabym w nim zamieszkać?

Oboje się uśmiechnęliśmy.

- Pod warunkiem, że dostane, dużego buziaka. - Zaproponował Jace. Dziewczyna podbiegł do blondyna, wskoczyła w jego objęcia i dała mu dużego buziaka w policzek. - Więc teraz pokój jest twój. Jak chcesz, możesz go urządzić jak żywnie ci się podoba.

- Dziękuje. - Po chwili namysłu dodała- Tato. - Oczy Jace'a rozbłysły na dźwięk tych słów.

- Już mi się podoba. - Przytulił ją jeszcze mocniej. Po czym ostrożnie odstawił. Podeszła do mnie i równie mocno przytuliła.

- Dziękuje … mamo. - Uśmiech zagościł na mojej twarzy. - Pomożecie mi się rozpakować?

- Oczywiście aniołku.

Resztę dnia spędziliśmy razem. Po skończeniu rozpakowywania zrobiliśmy wspólnie kolację. Dzisiaj przekonałam się, że Jace będzie i jest wspaniałym ojcem.

Po zjedzeniu posiłku wszyscy udaliśmy się na spoczynek do swoich sypialni.

Wzięłam długą kąpiel, a Jace postanowił mi towarzyszyć. Siedzieliśmy w objęciach, całując się i przytulając. Jakoś tak wyszło, że po skończeniu kąpieli, kochaliśmy się prawie do rana.



Tym razem rozdział wyszedł mi dłuższy.  Tak jak obiecałam jest dzisiaj.  Mam nadzieje że się podoba. Zachęcam do komentowania i życzę miłego popołudnia.

PS.: Co byście powiedzieli na nowy wystrój na stronie. ( Zmiana szablonu) Piszcie w komentarzach.   :lol:

z-sagi-quotdary-aniolaquot

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj o komentarzu Nephelim.