Moje opowiadania są kontynuacją przygód bohaterów książek z cyklu ,,Dary anioła”. Opowiadanie zaczyna się jakiś rok po ostatecznej śmierci brata Clare, Sebastiana. Będą nowi bohaterowie jak i wrogowie. Czy może Valentine miał ucznia o którym nikt nie wiedział? Czy tajemnicze zabójstwa Nefelim się wyjaśnią? Czy miłość wystarczy do przeżyci?

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 16 „Sen a może proroctwo?”



Clary.



Nie ma mojego małego skarbu, nie ma. Zniknął. Jak kamień w wodę. Mam wrażenie jag by moje serce, zaczęło pękać, ale przed tym powstrzymuje je nadzieja, nadzieja, że do nas wróci. Z każdą minutą jest mi coraz trudniej. Od kilku dni wszyscy próbujemy go odnaleźć. Magnus używa swoich zaklęć tropiących a my Łowcy run. W nocy często budzę się ze łzami lub krzykiem. Za każdym razem śni mi się jak rozmazana, ciemna postać morduje Willa. Chyba w zemście. Jace za każdym razem próbuje pomoc mi się uspokoić lub pociesza.

Obecnie nie śpię chyba trzecią noc z rzędu. Po prostu nie mogę. Te sny wykończają mnie psychicznie. Stoję na balkonie, na który można wejść z mojej i Jace'ego sypialni. Wpatruje się w gwieździste niebo.

- Clary? - Odwracam się i widzę stojącego za mną męża. Podchodzi do mnie i czule przytula. - Kochanie powinnaś się położyć. - Szepcze mi do ucha, z wyczuwalna nadzieją.

-Wiesz, że nie dam rady. -Opieram czoło na jego ramieniu. Tak ciężko mi jest patrzeć na niego. Są tacy podobni, wręcz prawie identyczni tylko te oczy.

Nagle nogi się podemną uginają. Na szczęście Jace mnie trzyma. Wziął mnie na ręce i zanosi do łózka. Kładzie mnie na nim tak delikatnie jag bym była z Chińskiej porcelany.

- Musisz się przespać. Obiecuję, że będę przy tobie do momentu, gdy się obudzisz, a nawet i dłużej. - Przytakuję. Chłopak składa pocałunek na moich ustach i kładzie się obok. Kiedy mnie przytulił, rozluźniłam się w jego ramionach.

                                                                               
 ***


Jestem na łące. Wszędzie jest pełno zieleni i cudownych kwiatów. Znam to miejsce. To nie daleko jeziora Lyn. Mam na sobie zwiewną białą suknie, z żałobnymi runami. Rozglądam się dookoła. Widzę dziecko biegnące do mnie. Jest takie podobne do Jace'ego.

- Mama!- Woła do mnie. Dopiero teraz oriętuję się, że to mój mały Will, mój synek, mój Aniołek, mój skarb.

Chcę wziąć go na ręce, ale nagle coś mnie odpycha. Mroczna postać.

- Mamo!!!! - Chłopiec krzyczy z przerażeniem.

Chcę się ruszyć, ale nie mogę. Coś jag by mnie zamroziło. Mogę jedynie patrzeć jak mrok, zabija mojego małego synka. Czuję jak powoli słabnę, jak wszystkie siły mnie opuszczają. Ciało chłopca pada przedemną. Łzy spływają po moich policzkach. Kapią na ciało blondynka. Moje serce rozbija się na tysiące małych kawałeczków. Chcę się obudzić, ale nie mogę. Podnoszę wzrok. Postać podchodzi do mnie i wbija mi ostrze w brzuch, zaraz po tym osuwam się na ziemię a nieznajomy z ciąga pelerynę. Zjawą okazuje się być...

- Iga? … Dlaczego? - Pytam się resztkami sił.

Nic nie odpowiada. Obraz się rozmazuje i wszystko znika.

                                                                     
***


Otwieram oczy. Okazuje się, że jest już świt. Jestem chyba bardziej zmęczona, niż byłam wcześniej. Próbuję wstać, ale silne ramię Jace'ego mnie przytrzymuje.

-Nawet o tym nie myśl.- Odzywa się zaspanym głosem.

Zignorowałam go. Wyszarpałam się z jego objęć, wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w pierwsze lepsze rzeczy, które wyciągałam z szafy. Nawet fakt, że blondyn bez przerwy mi się przygląda, mnie nie obchodzi. Mogę myśleć jedynie o tym śnie i o Willu.

                                                                                 
***


Jace


Strasznie martwię się o Clary. Nie wyjaśnione porwanie Willa a teraz te sny, które wykończają ją psychicznie. Wszyscy przeżywamy brak Williama, ale ona najbardziej. W sumie sam się boje tego, do czego dojdziemy.

Rudowłosa właśnie wychodzi z łazienki. Wydaje się kompletnie nie obecna. Dziewczyna idzie w stronę drzwi wyjściowych z pokoju, kiedy nagle...

-Ałć. - Uderzyła stopą w krzesło. Jest coś nie tak. Często zamyka się w swoim świecie, ale jednak tam mnie dopuszcza, ale teraz chodzi o coś zupełnie innego.

Wstaje z łóżka i podchodzę do niej.

- Usiądź moja niezdaro. - Wykonała moje polecenie. - Teraz możesz mi powiedzieć, co się dzieje?

- Ok...- Wydaje się być przygnębiona. Opowiedziała mi o śnie i o tym, że co noc jej się śni tylko z dodatkowym przedłużeniem. Opowiedziała mi o Idze i śmierci. - To chyba wszystko. - Zamurowało mnie.
                                                   

                       GODZINĘ, DWIE PÓŹNIEJ.


Wezwałem Lighwoodów oraz Luca, aby pomogli nam to sprawdzić. Sny Clary często okazywały się prorocze. W tym przypadku modliłem się, aby było inaczej.





Oto długo wyczekiwany rozdział! I co wy na to? Wiem że krótki ale mam nadzieje, że się spodoba. Będę teraz pisać raz w tygodniu, na tym blogu. Życzę miłego dnia i zachęcam jak zawsze do komentowania.

PS. Dostępne są już nowe rozdziały na moim drugim blogu o DARACH ANIOŁA:

http://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.com/

                                       szkic Clary


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj o komentarzu Nephelim.