Moje opowiadania są kontynuacją przygód bohaterów książek z cyklu ,,Dary anioła”. Opowiadanie zaczyna się jakiś rok po ostatecznej śmierci brata Clare, Sebastiana. Będą nowi bohaterowie jak i wrogowie. Czy może Valentine miał ucznia o którym nikt nie wiedział? Czy tajemnicze zabójstwa Nefelim się wyjaśnią? Czy miłość wystarczy do przeżyci?

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 7 ,,Prawda"



Isabell


Kiedy weszłam do kuchni, zobaczyłam jak wszyscy stoją dookoła Marysie. Anabef pewnie jeszcze śpi. Co za ulga.

-Co się stało?

-Dostałam w nocy wiadomość od Jace'a.- Podała mi kartkę. - Spójrz.

Przeczytałam wiadomość kilkakrotnie, aby ją dobrze zrozumieć. Jest trochę dziwna i niezbyt zrozumiana. Przynajmniej dla mnie.

- Wiecie, o co morze chodzić?

Nagle Alec złapał się za runę prabati i opadł an krzesło.

                                                                        
***


Clary


Obudziły mnie poranne promienie słońca padające przez okno. Zapewne Jace odsłonił zasłony, gdy wstał.

Siadam i z powrotem opadam na poduszki. Mam wrażenie jakbym, oberwała czymś w głowę. Leżę jeszcze przez kilka minut wpatrując się w okno.

-Nie mogę tak spędzić całego dnia. - Mówię do siebie.

Decyduję się wstać mimo bólu. Wyciągam z garderoby czarne spodnie, granatową bokserkę, dżinsową koszule i do tego para tenisówek.

Biorę szybki prysznic, ubieram się i schodzę na dół.

-Hej co robisz? - Dopytuje się.

- Śniadanie. Jesteś głodna? - Kręcę tylko głową. Na jego twarzy można odczuć ulgę. Co się stało?

- No cóż, więcej dla mnie. - Nałożył jajecznice na talerz, który po chwili odstawił na stół i podszedł do mnie. 
- Jak się czujesz?- Pocałował mnie w policzek a zaraz po tym, wrócił do posiłku.

- Jag bym oberwała czymś w głowę.

Wydaje się czymś zaniepokojony.

- Jace co się stało?

- Nic nie pamiętasz?

- Co mam pamiętać? Nie rozumiem.

- Wielka szkoda, bo było tak cudownie. - Zrobił minę urażonego dziecka.- Ater...

- Jace!- Przerwałam mu wypowiedź.

Usiadłam obok niego. Widząc to, przestał jeść.

- A więc w nocy...- Opowiedział całą nieprawdopodobną historię, z której wydarzeńa miały miejsce minionej nocy. - To mniej więcej cała historia.

Zatkało mnie kompletnie. Do głowy napływały mi przeróżne pytania.

- Dlaczego niczego nie pamiętam?

- Nie wiem, ale wydaje mi się, że...- Blondynowi przeszkodziło pukanie do drzwi.

- Otworze. - Zadeklarował się.

Wstał, pocałował moje włosy i zniknął w korytarzu.

                                                                   
***


Alec


Siedziałem tak przez kilka minut. Czułem, że chodzi o coś poważnego i związanego z Clary.

- Powinniśmy zawiadomić Jocklin.- Wszyscy spojrzeli na mnie pytająco.- Wiem, że to głupie, ale czuje, że tu chodzi między innymi o Clary.

- Dobrze zrobię to.- Mama od razu wyszła.

Isabel usiadła obok mnie i ścisnęła moją dłoń.

- Głodni? - Odezwał się tata. Oboje pokręciliśmy głowami.- Ja też nie.

Usiadł przy nas i zaczął wpatrywać się w ścianę za swoją córką.

- Jak wczorajsze posiedzenie?- Dopytuje się dziewczyna.

- Oczywiści ogromna kłótnia na temat zabójstw. Znaleziono nowe ciała, ale nie wiadomo, czyje są tak zmasakrowane, że ciężko je zidentyfikować. No i stara gadka o Jace i Jonatanie oraz o niebiańskim ogniu.

Oparłem głowę na dłoniach i tak siedziałem. Drzwi do kuchni otworzyły się, a w nich stanęła Marysie.

- Zawiadomiłam Jocklin. Spodkami się na miejscu.

Wyszliśmy z kuchni, ubraliśmy się i ruszyliśmy do rezydencji Herandalów.

Oczywiście tak jak prosił mój prabat bez Anabef.


 ***


Jocklin


Nadal nie mogę w to uwierzyć. Znowu jestem w ciąży. Luce jest tak szczęśliwy i troskliwy jak nigdy.

- Jocklin kochanie wszystko w porządku?

- Tak. W jak najlepszym. Nie musisz się tak martwić.

- Wiesz, że będę.

- Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do posiłku.


 ***


Siedząc przy kominku, zauważyłam lekkie światło, z którego wypadła ognista wiadomość. Podniosłam kartkę z podłogi.


Jocklin spotkajmy się w posiadłości Herandelów.
                    To bardzo ważne.
               Przyjdź jak najszybciej.
                                                                                    Marysie.


Od razu zerwałam się z fotela i ruszyłam na miejsce spotkania.

                                                         
***


Jace


Drzwi otworzyłem gwałtownym ruchem. Za nimi zobaczyłem moją rodzinę i rodziców Clary. Zaprosiłem wszystkich do salonu.

- Jace kt...- Przerwała Clary, kiedy ujrzała naszych gości.

Od razu podbiegła do Jocklin i mocno się przytuliła. Co się dziwić, kiedy nie widzisz matki ponad pół roku. Uśmiech zamieszkuje na mojej twarzy, widząc ten obrazek.

- Możecie nam wyjaśnić, o co tu chodzi?- Marysie zaczęła się dopytywać.

- Morze usiądźmy. - Zaproponowałem.

Jocklin, Luce, ja i Clary usiedliśmy na dużej kanapie, moje rodzeństwo wybrało parapety, a Marysie wraz z mężem rozsiedli się w fotelach. Obiołem Clary ramieniem, nie wiem, czy żeby się uspokoić, czy ją. Dziewczyna splotła nasze palce. Wzrok Jocklin spadł na pierścionek zaręczynowy na palcu córki. Wytrzeszczyła oczy, ale nic nie powiedziała.

- Okej nawet nie wiem, od czego mam zacząć. - Przełknąłem.

- Najlepiej od początku.- Zaproponował wilkołak.

- Dobrze... - Opowiedziałem im całą historię. Wszyscy zamilkli. Było tak cicho, że słuchać muchę latającą w innym pomieszczeniu.

- I co teraz mamy zrobić? - Izz wydaje się zmartwiona.

- Zawiadomię o tym Clave. Muszą o tym wiedzieć. - Oznajmił Robert i wyszedł z domu.

- Moim zdaniem powinniśmy ją zabić!- Wstałem, wykrzykując pewien siebie.

- Jace...- Spojrzałem na ukochaną. Jej głos wydawał się zduszony.

- Jace nie wiem co się...-Zemdlała.

Szybko podbiegłem do dziewczyny i ukląkłem przy niej.

- Clary otwórz oczy, proszę.- szepnąłem.

Przez następne pół godziny tak szeptałem, siedzą przy niej. Potem Jocklin przykucnęła przy córce, a ja zacząłem chodzić po pokoju w tą i z powrotem.

- Uspokój się. - Nie reaguję- Jace słyszysz?- Kobieta nadal próbuje.

- Do jasnej cholery uspokój się, bo przez ciebie zaczynam się denerwować. - Skarciła mnie siostra. Usiadłem przy narzeczonej.


Taka mała niespodzianka. Ten rozdział dedykuje wszystkim czytelnikom. Mam nadzieje że się spodoba. Zachęcam gorąco do komentowania.  ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj o komentarzu Nephelim.